23 июн. 2012 г.

O pięknie błędów. Część 2

W poprzedniej części rozprawiałem na temat piękna procesu popełniania błędów. Zwróciłem także uwagę na to, że własne błędy są bardzo użytecznym (a często nawet niezbędnym) materiałem do nauki języka. Mam nadzieję, że udało mi się to w zrozumiały sposób wyjaśnić. Wnikliwy czytelnik jednak może zauważyć, że w życiu codziennym często spotykamy się nie z procesem, tylko z gotowym rezultatem. O jakim pięknie możemy mówić w takim razie? Na ile pamiętam, dr Józef Darski w takich wypadkach natychmiast zaczynał rozważania o "analfabetach" i o "systemie edukacji, produkującym debili". Ale na szczęście, nie muszę już tego słuchać :)

1.
Zacznijmy zatem od historyjki zupełnie niewiarygodnej. O tym, jak pewnego zimnego dnia malutka literóweczka w pewnym angielskim słówku zapewniła mi wygodny nocleg, gorącą kolację połączoną z wykonaniem na żywo ulubionej piosenki, a także spotkanie z osobą, którą od dawna lubię.

Jak do tego doszło? W styczniu 2010 piłem sobie herbatę w bufecie siedziby Microsoft Ukraine. Jak widać z nazwy, firma jest amerykańska. Angelszczyzna jest tam dosłownie wszędzie -- nawet instrukcję przeciwpożarową oprócz wersji ukraińskiej po angielsku wydrukowali. Zauważyłem w niej następujące zdanie (nawet zdjęcie zrobiłem, ale ono jest na Ukrainie, a ja w Turcji):

Don't use elevators, use stars instead.

Stwierdziłem, że to najpiękniejsza poezja, którą w ciągu ostatnich pół roku widziałem, i napisałem o tym SMS do Julii. Po kilku godzinach ona znałazła chwilę, by do mnie oddzwonić, podziękować i zapytać, jak się mam. Odpowiedziałem, że mam się świetnie, ale nie mam gdzie spać (dopiero wtedy się zorientowałem, że jestem w takiej sytuacji). Nocleg został załatwiony w mgnieniu oka: Julia poprosiła jednego ze współlokatorów o ustąpienie mi pokoju, tym czasem ugotowała kolacje. Podczas kolacji okazało się, że jeszcze inny jej współlokator trochę gra na gitarze, i korzystając z okazji, postanowił zaśpiewać dla mnie piosenkę -- jedną z moich ulubionych! Oto ona -- w wykonaniu autora, Olega Miedwiediewa z Irkucka:



2.

W tym roku spędziłem setki godzin, udzielając lekcji z Rosyjskiego w Warszawie, nie mogło więc się obejść bez ciekawych perełek, wymyślonych przez uczniów. Nie będę mówić o banalach w stylu писать/писать, opowiem tylko o jednym bardzo trafnym określeniu, wymyślonym przez pewną zaawansowaną uczennicę thanks to serendipity. Otóż siedzimy z Olą w KFC (miejscu, w którym odbywały się lekcje), ja akurat wypiłem mojito i już domyślam się, że zaraz będzie jakiś "moment prawdy". I rzeczywiście! Zrodziło się wtedy słówko ПРЕДПРИДАВАТЕЛЬ. W zależności od pisowni mamy co najmniej 2 niebezsensowne znaczenia:

ПРЕДПРИДАВАТЕЛЬ = преподаватель + предприниматель

lub też

ПРЕДПРЕДАВАТЕЛЬ = преподаватель + предавать

I rzeczywiście: nieraz można spotkać na Ukrainie wykładowców, myślących nie o jakości kształcenia, tylko o własnym "interesie", często w postaci łapówek od studentów -- i w ten sposób zdradzającym system edukacji. Zamieszczę wkrótce wywiad z moim ulubionym profesorem Olegiem Chomą z Uniwersytetu technicznego w Winnicy, w którym to wywiadzie poruszono między innymi ten wątek. Jeśli chcesz posłuchać, musisz szybko nauczyć się ukraińskiego, dlatego że wywiad po ukraińsku będzie :)

3.
Tego błędu nie ma już od dawna: przedstawiam "archiwalne" zdjęcie międzynarodowej kasy na dworcu głównym PKP we Wrocławiu sprzed renowacji.


Może się wydać, że nic ciekawego tu nie ma. No, pomyślisz sobie, продажа билетов в международной сообщении. Po prostu pierwszy raz w życiu zobaczyłem wtedy, że w dużym europejskim mieście, w bardzo poważnym i widocznym miejscu może być napisana taka bzdura, dlatego bardzo mnie to rozbawiło. Później, oczywiście, widziałem wiele tego typu niespodzianek, a jednak pierwszego razu się nie zapomina :)

* * *

Niegdyś słyszałem od uczniów, że dzięki błędom teksty na moim blogu maja swoisty urok. Mam nadzieję, że jest tutaj jeszcze coś ciekawego oprócz błędów :)

3 koment.:

Unknown комментирует...

Na wrocławskiej filologii ukraińskiej, podczas licznych zajęć z rusycystami kilkakrotnie słyszałam anegdotę o tym, jak ktoś na rosyjskim lotnisku zamiast 'носильщик' krzyczał 'насильник' ;)

svetophil комментирует...

Dla moich kolegów z Kielc studenci filologii kiedyś umowę przetłumaczyli. W tłumaczeniu owym "siedziba" (organizacji pozarządowej) brzmiała jako "штаб-квартира" :)

Unknown комментирует...

Ooo, a ostatnio w Kijowie widziałam reklamę biura tłumaczeń... napisaną z błędem. Jak dobrze pamiętam, był rosyjski spójnik "с" zamiast ukraińskiego "з" ;) I to już w ogóle nie było piękne, bo tłumaczenia miały być na ukraiński ;)

Отправить комментарий

Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Hosted Desktop